Pozornie oczywista sprawa różni się w poszczególnych krajach, nawet w obrębie Europy. Przedstawię mały przegląd tego, jak rodzice wychowują swoje pociechy na całym świecie.
Na początek trochę egzotyki i daleki kraj, zarówno geograficznie jak i i kulturowo – Japonia. Tu rodzicom zalecana jest metoda mimamoru. W wolnym tłumaczeniu oznacza to „obserwacja z oddalenia”. Psycholodzy japońscy zalecają nie angażować się w dziecięce konflikty i sprawy, a tylko przyglądać się rozwojowi wypadków. Rodzic dyskretnie obserwuje jak dziecko radzi sobie z daną sytuacją, a dopiero później rozmawia z nim na ten temat, dając rady i pomagając usprawnić jego samodzielność w przyszłości.
Z kolei w Chinach panuje jeszcze większa swoboda i to od pierwszych miesięcy dziecka. Szalenie popularne jest tam wychowanie bezpieluchowe. Zazwyczaj odpieluchowywane są dzieci już w wieku 3 miesięcy. Dla wygody ubierane są w śpioszki lub spodenki nazywane kaidangku, czyli takie rozcięte na szwie. Dzieci od 3 miesiąca są wysadzane na nocnik, a podczas tej czynności ich opiekunowie gwiżdżą, aby przyzwyczaić dziecko do wypróżniania się na ten konkretny dźwięk.
W Kanadzie w wychowaniu stosowany jest język pozytywów. Jest to bardzo istotne dla wychowania dzieci w tym kraju. Zamiast mówić „nie wolno” „nie rób” „nie biegaj”, rodzice mówią „to będziesz mógł zrobić jutro” „chodźmy do domu, tam się tak pobawisz” „chodź do parku, tam pobiegasz”.
W Brazylii dziecko towarzyszy rodzicowi lub rodzicom wszędzie. Kino, teatr, restauracja, a nawet całonocna impreza – można tam spotkać rodziców z malutkimi dziećmi i nikogo to nie dziwi. Często tez dzieci wychowują całe, wielopokoleniowe rodziny, a więc towarzyszą one też babciom, dziadkom i wujkom.
Trochę bliżej Polski, czyli w Szwecji panuje kult świeżego powietrza i hartowania. Tam nikt się nie zastanawia, że jest za chłodno, zbyt silny wiatr lub deszcz. Dzieci spędzają czas głownie na zewnątrz. W przedszkolach panuje zasada Ur och Skur – „Czy słońce czy deszcz”, w myśl której niemal 100% zajęć odbywa się na świeżym powietrzu.
Z kolei za nasza wschodnią granicą, w Rosji, matki spędzają wyjątkowo dużo czasu z dzieckiem, bowiem, urlop macierzyński trwa aż 3 lata. Na pewno jest to rekompensata faktu, że praktycznie nie ma publicznych placówek opiekuńczych, takich jak żłobki czy przedszkola. Za to później, dzieci stają się szybko samodzielne. Nierzadko nikt ich nie odprowadza do szkół, często też starsze opiekują się młodszym rodzeństwem.