Kto lubi czytać

Mol książkowy też człowiek
Dzisiaj taka refleksja. Trochę z przymrużeniem oka, trochę z sympatią dla czytających i trochę dla tych nieczytających.
W życiu często można spotkać ludzi, którzy na książki patrzą jak na zło niekonieczne, a czytających mają za obłąkanych. Gdy jakaś osoba w szkole przyznaje z dumą, że uwielbia czytać, rówieśnicy odsuwają się, jakby się poparzyli.
Czytanie to obciach?
Sama żyłam długo w poczuciu, że czytanie: jest rzadkim zjawiskiem, wychodzi z mody, a na dodatek wstyd się przyznać. Przeciwnicy czytania uważają, że to kompletna nuda, itd. (niepotrzebne skreślić, lub dopisać własną opinię). Ale wystarczy wkroczyć do świata czytających, głównie w grupach na FB. Kilka razy w roku są też Targi Książki, organizowane w różnych miastach. O czym świadczą przebywające tam tłumy ludzi?
To nieprawda. Ludzie naprawdę lubią książki i czytają. Przyznają się otwarcie do tego i nie mają problemów. Nawet poza Internetem można spotkać wiele osób czytających. Gdyby nikt nie czytał, pewnie już dawno zostałyby zlikwidowane wszystkie księgarnie, biblioteki czy czytelnie.
Lubisz czytać?
Wpadam ostatnio na recepcję do hotelu, znajoma uśmiecha się na mój widok. A ja z książką w dłoni (zawsze biorę awaryjnie, na wypadek, gdybym musiała gdzieś dłużej czekać. Dla nieświadomych: czytanie przyśpiesza upływ czasu we wszelkiego typu poczekalniach). Kładę książkę na ladzie, skłonna pytać o zdrowie, a ta urocza osóbka zachłannym wzrokiem ogarnia mój tomik i pyta: Co czytasz?! Jak już pozbierałam ząbki z podłogi, a pierwszy szok minął, podałam tytuł. I zdziwiona zagaduję: lubisz czytać? I tak zaczęła się nasza długa i refleksyjna dyskusja na temat lektur.
Zamiast tradycyjnego pytania o pogodzie, często zadaję tradycyjne pytanie o książki: lubisz czytać? Jeśli spotykam się z niechęcią, wracam do pogody lub innego tematu. Jeśli spotykam bratnią duszę, mamy o czym rozmawiać przez całe spotkanie, a nawet i dłużej.
Różne hobby to przeszkoda do pokonania
Są też znajomi, którzy na pytanie o książki reagują najpierw uśmiechem, a potem z lekkim wstydem przyznają, że raczej nie czytają. I z takimi rozmawiam o filmach. Albo pogodzie. Albo o guziku z pętelką. I też jest fajnie. Ale jak ktoś robi minę, niczym po konsumpcji niestrawnego sosu na wieść o mojej miłości do książek- odwracam się na pięcie. Albo się odwdzięczam: jako to? Nic nie czytasz? W ogóle? A to tak można? Czasem złośliwie towarzyszy tej wypowiedzi moja mina, jakbym właśnie zjadła wątróbkę.
Pamiętajmy też o jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy. Osoby wywyższające się znajdziemy zarówno wśród „czytaczy”, jak i „nieczytaczy”. To już charakter człowieka, nie wada typowa dla tego hobby.